Małe zakupy w grodzie Kraka
Oczywiście porwałam się na prowadzenie bloga, jak łysy z motyką na Słońce (brak czasu, wyjazdy, rozjazdy, praca i bolesny proces twórczy obejmujący pisanie magisterki). Ale po wpisie powitalnym czas na wpis bardziej konkretny. :)
Konkretnie to byłam wczoraj w Krakowie na szkoleniu dla animatorów zabaw dla dzieci (ftw?!) - dokładniej zgłębiałam tajniki face paintingu (nie wiem, dlaczego nie można było nazwać tego po polsku :P). Ponieważ moje zajęcia poprzedzały warsztaty ze skręcania zwierzątek z balonów, które jakoś absolutnie mnie nie zainspirowały i postanowiłam je sobie odpuścić, miałam trzy godziny wolnego. Jako jednostka wysoce kulturalna i spragniona rozrywek, których mogło dostarczyć mi to artystyczne miasto, poszłam do Firlita. :D Niestety, obecnie kończę studia w Łodzi, w której tej sieci nie uświadczy (aczkolwiek jest wszystkomająca drogeria na Bałuckim Rynku i druga, z Virtualem, na Górniaku, ale ja mieszkam na końcu świata, więc w jednej byłam dwa razy, a w drugiej raz :P), w związku z tym podczas spaceru po Karmelickiej nie omieszkałam wstąpić.
Eyeliner Virtual - zakup eyelinera był spowodowany tym, że od coś około dwóch lat szukam podobnego odcienia mazidła do oczu. Oczy mam, co prawda, niebieskie, ale osobiście uważam, że ten kolor świetnie podbija barwę tęczówki. :)
Starałam się podbić kolor, żeby wydobyć jak najlepiej odcień. Wyszło jak zwykle. :P
Zestaw dla mnie i siostry. :)
Uf, i po debiucie. Mam nadzieję, że jakoś to wyszło. :)
Komentarze
Prześlij komentarz