Shame on me

Szejming wszyscy znamy i potępiamy. Oczywiście, że potępiamy. Ja na przykład wciąż jestem szczerze oburzona, że krwiodawstwo hejtuje osoby z niedowagą (od 50 kg) i nadwagą. No bo jak to tak? Ich krew jest gorsza? Nie są pełnowartościowymi członkami społeczeństwa?

Ale ja nie o tym.

Znaczy nie całkiem o tym.

Jakiś czas temu w sieci natknęłam się na dwa posty opisujące dwie skrajnie różne sytuacje. Jedna dotyczyła właśnie fatszejmingu, a druga... Zaraz się dowiecie. :)

Sytuacja pierwsza

Pewna pani, taka wiecie, o złych genach, była sobie w sklepie z ubraniami. Dobrze, wolno jej, to miłe, że ludzie chcą nosić ubrania. Jednak złogenna pani usłyszała, jak anonimowa córka z anonimową matką komentuję jakąś bluzkę w rozmiarze, khem, niestandardowym. Takie wiecie, że to to chyba na słonia i w ogóle mogłoby robić za namiot cyrkowy. Pewnie dla tego słonia. Złogenna pani odebrała te komentarze osobiście, bo że akurat stała za matką z córką, to na pewno było to skierowane do niej. Po tej zniewadze poszła więc płakać do samochodu. Potem jednak, jak się wypłakała, poszła po tę bluzkę i zrobiła sobie w niej motywujące zdjęcia. Ba! Kupiła ją! I wrzuciła zdjęcie na fb, i potem to zdjęcie polubiło 1 500 osób! I wiecie co? Niektórzy ludzie śmieli jej powiedzieć, że zamiast kupować tę koszulkę, powinna zacząć oszczędzać na terapię! Nieczułe bydlęta...


Druga sytuacja
Pewna pani poszła biegać. Ta pani już nie miała złych genów. Była fit i healthy, może nawet seksi, ale nie w momencie, kiedy poszła sobie po swoją fatfreeorganicsoyalatte do Starbucksa. Bo tam jakaś inna pani śmiała zauważyć, że pierwsza pani jest SPOCONA. Ba, wręcz spytała, czy właśnie ćwiczyła, i czy miała zajęcia z PŁYWANIA. Na szczęście spocona pani była/jest silną, niezależną i pewną siebie kobietą, po tym więc, jak załamała się niemiłymi uwagami nieznajomej, napisała artykuł do Guardiana, w którym dała upust swoistemu l'esprit de l'escalier. A na koniec oznajmiła, że następnym razem usiądzie śmierdząca i spocona w Starbucksie. 

I ja się teraz zastanawiam, dlaczego kiedy byłam w gimnazjum Internet nie był tak cudownym medium? Z moim fat/facial/nerd/musicschoolstudent/tomboygirlshamingiem byłabym już gwiazdą na miarę Grumpy Cata. :< A tak mogę tylko zajmować się stupidityshamingiem i mieć nadzieję, że kiedyś ktoś wprowadzi jakieś testy ograniczające głupim ludziom dostęp do sołszjal mediów.




Komentarze

Popularne posty