O próbach odbułowania (2)

31.07) Co się polepszy, to się popieprzy - zamiast Jillian czyściłam podłogę ze starego parkietu (a myślałam, że wyjazd do Armenii ochroni mnie przed klątwą corocznego remontu :c). Wróciliśmy późno, na drugi dzień mieliśmy umówioną wizytę w ambasadzie, więc stwierdziłam, że dwugodzinne noszenie klepek i skrobanie tapety ze ściany będzie mi musiało wystarczyć za aktywność fizyczną. Nie poddaję się jednak i skończę ten pierwszy, dziesięciodniowy poziom, nawet jeśli zajmie mi to miesiąc!

A tutaj przedstawiam moją nową ormiańską miłość, czyli drożdżówki z wołowiną (czyli pirożki). <3 Dwie takie buły, kwas chlebowy i można siedzieć pół dnia w ambasadzie. :D

01.07) Po spędzeniu romantycznych dwóch godzin w kolejce w ambasadzie i przejściu połowy Erywania na piechotę nie chciało mi się. Negatywnie na moje morale wpłynął również zakup szortów z podwyższonym stanem, dzięki którym odkryłam, że wcale nie jestem tłustym blobem, tylko zwykłym blobem. Ostatecznie o moim sportowym sukcesie w dzisiejszym dniu zadecydowały... Lody (ot pokrętna kobieca logika). Cel osiągnięty. Jillian zrobiona! Jeśli utrzymam to tempo, to uporam się z tym dziesięciodniowym programem w niecałe trzy tygodnie! Juhu!

P.S. W końcu dorosłam do tego, żeby założyć Instagram, więc zapraszam! Wciąż jednak jestem za stara na Snapchata (no nie czaję i już).



Zabraklo lawek. #yerevan #armenia #summerday #summerdress #mrut

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Agnieszka Rola (@rola_kirakosyan)

Komentarze

Popularne posty