"Sesja sesją..." - czyli rzecz o ulubionych serialach

Siedzę, uczę się na mój ostatni, erazmusowy egzamin (Langue Française Contemporaine, stopień trudności mogę porównać do gramatyki opisowej. Po francusku. Chociaż właściwie zdawałam gramatykę opisową po francusku i nawet ją zdałam, i to dwa razy, więc już nie wiem, do czego to porównać, po prostu mi uwierzcie, że jest to tak ciężkie, że egzamin mam za osiem dni, a zaczęłam przedwczoraj), i tak mi przyszło do głowy, że w przerwie pomiędzy jednym zestawem slajdów z ćwiczeniami a drugim, opiszę moje ulubione seriale. Materia jest trudna, gorycz wręcz się we mnie gotuje, więc co mi tam, będę draniem i namącę trochę w nauce do sesji, dostarczając co poniektórym wymówek. Oto przed Wami lista tytułów, które mnie całkowicie uwiodły:



1) Peaky Blinders - czyli historia irlandzkich Cyganów, którzy trudnią się działalnością przestępczą. Całość dzieje się w okresie międzywojennym, czyli w czasach tak zwanej bohemy. Wciągająca fabuła, dużo krwi, trochę guseł i Cilian Murphy w kaszkiecie. Do tego dochodzi fantastyczny wręcz soundtrack. Nie wiem, czego można chcieć więcej. Jak na razie wyszło trzy sezony, każdy sezon ma sześć godzinnych odcinków, więc nie jest najgorzej. Za dzień da się wszystko ogarnąć. Minusem może być to, że twórcy prawdopodobnie w życiu nie widzieli Cygana, ale jak się postanowi zignorować nieścisłości etniczne, serial można ocenić 10 na 10. Chociaż trochę się odkochałam w Cilianie po tym, jak odkryłam, że ma takie trochę kacze nóżki. :(



2) Flesh and Bones - czyli generalnie serial o psychotycznych baletnicach. Baletem parałam się przez pięć lat będą w wieku dziecięcym i od tamtej pory wciąż żywię do  niego dużo uczuć. Mieszanych. W serialu jest wszystko; przede wszystkim doskonała choreografia (Black Swan może wracać kolebiącym krokiem do swojego bagienka. Od premiery minęło sześć lat, a ja wciąż czuję w ustach gorycz rozczarowania, kiedy przypominam sobie nieporadne próby ukazania tańczącej Portman), cała menażeria pokręconych balerin ze wszelkimi możliwymi zaburzeniami, ruska mafia i kazirodztwo. Dodatkowym atutem produkicji jest to, że ma tylko jeden sezon. GE-NIAL-NE. Nawet jeśli nie łączy Was z baletem coś w stylu love-hate relationship. A kwestia "She's ballerina. That's her eating disorders!" (czy jakoś tak) jest doskonałym podsumowaniem wszystkiego.



3) Awkward - czyli coś w rodzaju mojego serialowego guilty pleasure. Serial bawi i wkurwia, tak mogę to określić. Z główną bohaterką czasami całkowicie się utożsamiam, a czasami mam ochotę wytargać ją za włosy. Seria jest już, niestety, trochę długaśna, ale za to odcinki mają po dwadzieścia minut. Jeżeli lubicie seriale o amerykańskich liceach, które są nieco ambitniejsze od Gossip Girl (nie-rozumiem-fenomenu), Awkward powinno zagrzać miejsce w Waszych serduszkach. Nawet jeśli wciąż uważam, że powinno skończyć się po trzecim sezonie. Serio.



4) Preacher - czyli kolejna ekranizacja komiksu. Rzecz jest świeżutka, bo ma dopiero dwa odcinki, ale wygląda na to, że będzie dobrze. Historię komiksową znam pobieżnie, co, szczerze mówiąc, poczytuję sobie na plus, bo prawdopodobnie w innym przypadku już bym się zapieniła, że Tulip jest ciapata, a Cassidy brunetem, a tak? "A oto, drogie dzieci, jak robimy bazukę". Jeżeli ten tekst kogoś nie przekonuje, to prawdopodobnie zrobi to irlandzki wampir-alkoholik. Jeżeli nie zrobi tego irlandzki wampir-alkoholik, to prawdopodobnie nie ma dla tego kogoś ratunku. Zdecydowanie coś dla fanór Constantine i Supernatural (a tak swoją drogą to wiecie, że powstał serial o Constantinie, ale jest tylko jeden sezon, bo Supernatural zerżnął prawie wszystkie wątki z komiksu i nie było sensu kontynuować? Ja jestem oburzona). Zdecydowanie nie polecam osobom, które posiadają jakiekolwiek uczucia religijne. Jedyne, co mnie w tym serialu wkurza, to południowy akcent. Nienawidzę południowego akcentu.

To ja wracam do moich synonimów, a Wam życzę miłej nauki. :3

Komentarze

  1. Nie wiem jak to się stało, ale żadnego z nich nie oglądałam :D u mnie na szczęście już po sesji, więc może coś nadrobię :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Żadnego z tych seriali nie miałam okazji zobaczyć, choć przyznam, że ten o baletnicach mnie zaciekawił. Co do Gossip Girl to również nie rozumiałam tego całego BUM na serial, nie rozumiałam do momentu aż go sama nie obejrzałam. I szczerze mogę powiedzieć, że niestety wciąga, fascynuje i zaskakuje jak cholera!
    >FOXYDIET<

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty