Kawa, żelazo i inne nieszczęścia

 Chciałam sobie podbijać żelazo i w tym celu (okazało się, że) nie powinnam pić do posiłków kawy ani herbaty. Wczoraj się udało, chociaż jakim kosztem. Dziś jednak do śniadania wjechała skremowana kawa*, a do drugiego śniadania zielona herbata z truskawką i aloesem. Do obiadu co prawda udało mi się wypić tylko gorącą wodę z kwaskiem cytrynowym i słodzikiem, ale nie jestem pewna, czy było to najzdrowsze rozwiązanie. Poza tym nie odczekałam dwóch godzin od wypicia czarnej herbaty Christmas Special.

Trudno. Nie piję (w dużych ilościach), nie palę, nie lubię czekolady - jakieś niezdrowe nawyki muszę mieć. Poza tym już od tylu lat mam to żelazo na granicy normy, że w sumie przywykłam.

Jutro z kolei jest tłusty czwartek. Pomijając wszystkie wady mieszkania w Armenii, najbardziej bieżącą jest brak przyzwoitych pączków. Moja przyjaciółka Agata co prawda odkryła, że mają otworzyć się włoskie bomboloni JUŻ WKRÓTCE i nawet w przypływie ekstrawertyzmu do nich napisała, ale niestety, oczywiście wkrótce jest ormiańskie, więc nie zdążą.

Mimo tej przeciwności losu i tak postanowiłyśmy iść świętować. Głównie dlatego, że obie zaczęłyśmy gwałtownie tetryczeć, chociaż winię za to 2137 dzień lutego, więc postanowiłyśmy zrobić coś szalonego i wypróbować lokalne warianty na temat pączków w aż trzech różnych miejscach. To znaczy wszystkich istniejących.

Co więcej, proces ten postanowiłyśmy udokumentować. Myślałyśmy o reelsie, jak robi to młodzież, ale stety lub niestety żadna z nas nie ma ochoty bawić się w edycję, więc możliwe, że po prostu zjemy te pączki, a świat tego nie zobaczy.

Może to i lepiej dla świata.

*Skremowana, czyli rozpuszczalna. Niestety, okazało się, że fakt, że mój mąż prowadzi specialty coffee, nie oznacza, że od teraz będę pić tylko przelew z ziaren z Myanmaru zebranych na wysokości 1400-1500, o wyczuwalnych nutach malinowych, kwiatowych i karmelowych. Głównie dlatego, że mój mąż oznajmił, że sposób, w jakim robimy kawę w domu, to marnowanie tej kawy. Rezultat jest taki, że ja piję rozpuszczalną, a on najtańszą arabikę robioną w tygielku.

Komentarze

Popularne posty