Rzeczy, o których nikt Ci nie powie
Przy rozstaniu w apteczce powinien znaleźć się przede wszystkim aviomarin. Nie tylko sprawi, że żołądek się rozsupła, lecz przy okazji i odpowiednio niskiej tolerancji pośle Cię w objęcia Morfeusza.
Ja nie miałam, niestety, aviomarinu, więc przez pierwsze 36 godzin chciało mi się wymiotować, a spałam poniżej normy i oczekiwań.
Oczywiście, że pozwalałam sobie czuć wszystkie emocje. Właściwie mogę wręcz stwierdzić, że byłam, i wciąż jestem, całkiem dzielna jak na kogoś, kto właśnie - nie z własnej woli - zakończył ponad dziewięcioletni związek i niemal ośmioletnie małżeństwo. No ale co z tego, skoro ta dzielność to chyba po prostu całkowity marazm i funkcjonowanie na zasadzie odruchów?
Niby nie czuję się tak źle, jak mogłabym się czuć, ale boję się, że to tylko taka fasada, która zbudowała się sama wokół mojej psyche, żeby chronić somę. W końcu mam tendencje do zachowań umiarkowanie destrukcyjnych. W reakcji na silny stres przestaję jeść, przestaję czuć, przestaję myśleć, a to prosty sposób na doprowadzenie się na skraj.
Tak że podkreślam. Jeśli ktoś czuje, że w jego związku jest coś inaczej niż zwykle (ja nie czułam, to znaczy miałam sny, ale kto w XXI wieku przejmuje się snami?), niech koniecznie zaopatrzy się w aviomarin, leki na ból głowy, dużo napojów izotonicznych. A jeśli ktoś zajada emocje, to w sumie lepiej dla niego. Przynajmniej nie zabraknie mu sił na ich przeżywanie.
Komentarze
Prześlij komentarz