Mówię po polsku. A jaka jest twoja supermoc?

Przykład mojej perfidii, K. dostał ten obrazek z nakazem sprawdzenia, czy informacja zawarta
w zdaniu jest prawdziwa. Zrezygnował przy "kiszone".


Za każdym razem, kiedy uczę się kolejnej koniugacji nowego, durnego czasownika, odkrywam nowy francuski tryb (który oczywiście ma zupełnie własną formę wspomnianego czasownika) lub poznaję czas, o którego istnieniu wiedział jedynie Victor Hugo, powtarzam sobie jak mantrę: "Ciesz się, że nie musisz się uczyć polskiego".

Mam kolegę. Kolega jest Francuzem, którego przywiało do naszego pięknego kraju z powodu programu Erazmus+. Kiedyś z kolegą, nazwijmy go K., rozmawiałam sobie o różnych językach; że niemiecki to brzmi tak, angielski tak itp. W końcu spytałam: "K., a jak według ciebie brzmi polski słuchany z boku?", na co biedny K. odparł: "Jak mowa kosmitów" (po francusku brzmi to lepiej). Trochę się zmartwiłam. Bo poza całą naszą koleżeńską relacją z K. łączy mnie jeszcze jedno - uczę go polskiego.

Może nie będę się jakoś specjalnie zagłębiała w problemy natury fleksji i koniugacji polskiej, a poprzestanę na sprawach przyziemnych, takich jak:


  •  Wymowa - wyda się nam to niedorzeczne, ale biedny K. w ogóle nie ogarnia kwestii ś, si, ź, dzi, ż i sz. Dla niego to wszystko jedno i to samo - zmiękczone, frykatywne, spalatalizowane... Za każdym razem, jak robię mu ćwiczenia na oboczności typu: wieś/wiesz, żyć/szyć, biedak wygląda, jakby się miał rozpłakać. Problem ten zresztą doskonale oddaje polski alfabet, rozpisany przez niego znakami francuskimi. Zajął mu trzy strony i, jak widać, pomiędzy większością tych "dziwnych" głosek nie ma dla niego różnicy.



  • Gramatyka - właściwie nie mieliśmy z nią jeszcze problemów, ale też nie zagłębialiśmy się w nią zbytnio. Z kwestii gramatycznych dręczymy na razie koniugację. K. bardzo ładnie radzi sobie z być i mieć oraz czasownikami regularnymi, chociaż wczoraj pojawił się pierwszy problem;

          - Dobra K., patrz na to, tu masz słówko "mówią", która to osoba?
          - Trzecia liczby mnogiej.
          - Ślicznie. Forma bezokolicznikowa to "mówić". Spróbujesz odmienić?
          - Ja mówię, ty mówiesz...
          - Nie "mówiesz".
          - ???

Wyczuwam lingwistyczne schody i w sumie zastanawiam się, co to będzie, jeżeli trafię na ucznia mniej zdolnego niż K...


Komentarze

  1. O tak, zdecydowanie wolałabym się uczyć chińskiego niż polskiego. xD Cieszę się, że obcuję z nim od urodzenia, chociaż i tak czasami są problemy z deklinacją i gramatyką. :')

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! :D Poza tym wiem z pewnego źródła, że chiński, na poziomie mówionym, jest całkiem przyjazny uczącemu się (pomijając wymowę tonalną czy coś tam). ^-^

      Usuń
  2. Haha ;d a ja marudzę przy nauce angielskiego :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale uświadomienie sobie, jak bardzo uprzywilejowaną nacją jesteśmy pod względem fonetyczno-gramatyczną niesamowicie pomaga w nauce innych języków. :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty