Co nie czyni humanisty

Dzisiaj po raz kolejny natknęłam się w Internecie na komentarz w stylu: "Mój humanistyczny móżdżek nie umie dodawać w pamięci, dzięki czemu cenę wszystkich zakupionych towarów poznaję dopiero przy kasie".

Źródło


Najpierw się zirytowałam, później się zdenerwowałam, a potem zrobiło mi się zwyczajnie i po ludzku przykro. Bo co, bo skoro umiem dodawać i odejmować, a dodatkowo jeszcze mnożyć i dzielić bez pomocy kalkulatora, a nawet obliczyć sobie procent z danej liczby, to już czyni to ze mnie inżyniera? I pomyśleć, że mniej więcej od drugiej klasy podstawówki, kiedy to odkryłam, że matematyka nie jest moją najmocniejszą stroną, ale za to napisanie wypracowania na oknie w łazience podczas pięciominutowej przerwy nie sprawia mi najmniejszego problemu, uważam siebie za... No właśnie, za kogo?

Za człowieka.  

Chociaż skłamałabym, gdybym powiedziała, że za człowieka nie uważałam się już wcześniej. Miłym zaskoczeniem było dla mnie za to, kiedy odkryłam, że oprócz Polki jestem też Europejką, ale potem dowiedziałam się, że moja kuzynka mieszkająca w Obcym Kraju jest nie tylko Polką i Europejką, ale też obcokrajowianką i już nie byłam taka dumna.

Ale wróćmy do tematu.

Może zacznę od tego, co oznacza słowo humianizm. W tym celu posłużę się cytatem ze Słownika języka polskiego:

1. prąd umysłowy i kulturalny okresu Odrodzenia, stawiający człowieka w centrum zainteresowania nauki i sztuki, przeciwstawiający się filozofii scholastycznej i kulturze średniowiecznej;
2. postawa intelektualna i moralna, wyrażająca się zainteresowaniem sprawami człowieka oraz poszanowaniem jego wolności i godności; antropocentryzm

Widzicie? Ani słowa o byciu co rok zagrożonym z przedmiotów ścisłych.

Zatem - co nie czyni humanisty?

1) Brak biegłości rachunkowej, w tym nieznajomość tabliczki mnożenia. Co więcej, większość moich ulubionych profesorów z polonistyki miała za sobą jakąś przygodę z politechniką. Nie wspominając już o tym, że taki Prus na przykład był matemtykiem.

2) Studiowanie dowolnej filologii lub inne studia na uczelni artystycznej, katolickiej czy po prostu nie dającej tytułu inżyniera - bo możesz być sobie wrażliwym artystą-filozofem i estetą, który wącha kwiatki, biega boso po łące i nie je nabiału, a przy tym wszystkim obrabiać koledze dupę za plecami.

3) Umiejętność poprawnego wysławiania się w języku ojczystym lub jakimś innym - bo te umiejętności powinien posiadać każdy wykształcony człowiek, nie tylko absolwent polonistyki, i usprawiedliwienie w stylu: "Piszę 'że' przez 'rz' bo jestem informatykiem" ma dla mnie tyle samo sensu, co twierdzenie, że nie umie się policzyć do dwudziestu bez pomocy palców u nóg, bo jest się humanistą.

Co zatem czyni humanistę? Odpowiedź na to pytanie znajdziesz w zamieszczonej powyżej definicji zaczerpniętej ze Słownika języka polskiego.

Komentarze

  1. W końcu ktoś to powiedział głośno <3 czy tam napisał :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wciąż mam nadzieję, że jednak ktoś przede mną miał taką refleksję. :D

      Usuń
  2. Zawsze trzeba mierzyć siły na zamiary, jeśli ktoś posiada umysł humanistyczny to powinien pójść na kierunki studiów w tym zakresie właśnie, dzięki temu przyszła praca przyniesie mu satysfakcję a studia będą łatwiejsze.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty