Co zrobić, kiedy nie ma kapusty, czyli gołąbki po ormiańsku
![]() |
Tolma zrobiona na lewą stronę (błyszczącą częścią liścia do góry) |
Oddałam głos ludowi. Lud zażądał jedzenia, więc będzie o jedzeniu. A
dokładniej o kaukaskiej odmianie gołąbków, która nosi wdzięczną nazwę tolma. W prawym narożniku gołąbki poklepują się po brzuszkach, w lewym tolma... Robi coś innego. Przepraszam, brakło mi wyobraźni. Ale do dzieła!
Czym się różni tolma od gołąbków? Przede wszystkim – opakowaniem. Ponieważ
w Armenii kapusta nie jest warzywem specjalnie hołubionym, farsz pakuje się w
(fanfary) liście winogron. Dzięki temu na naszym talerzu lądują później małe,
zgrabne pakuneczki.
Krowa w winnicy – czyli co z farszem
Tolma różni się też farszem. O tyle, o ile znam się na gołąbkach (słabo), nadziewa
się je mieszanką ryżu i mielonej świnki. Tolmę nadziewa się również ryżem, ale
do ryżu dodaje się mieloną krówkę oraz bazylion świeżych ziół. Ogólnie zioła w
Armenii stosuje się do wszystkiego, a w najbardziej prymitywnym osiedlowym
spożywczaku można dostać bez problemu świeżą bazylię (fioletową), kolendrę,
koperek, pietruszkę, estragon i nie wiem, co jeszcze. Mój mąż wie, ale po
rosyjsku, a ja opieram się rusyfikacji, no bo już bez przesady. O ziołach
napiszę więcej innym razem, bo to temat na osobny, chociaż niezbyt długi, wpis.
![]() |
"They see me rollin'..." |
W co zawinąć tolmę w polskich warunkach*
Wróćmy jednak do tolmy. Przepisu nie podam, bo go nie znam i poznawać nie
zamierzam. Za bardzo się boję, że jak się go nauczę, to mi każą robić, a ja to
raczej z tych, co jedzą. Ale nie łamcie widelców, przepis bez problemu można znaleźć
w odmętach internetu. Podam jednak protip, ale najpierw nieśmieszna anegdotka.
W te wakacje mój Mąż postanowił zadać kłam stereotypowi kaukaskiego maczo i
przygotował tolmę swoimi własnymi rękami, wykorzystując do tego celu liście
naszych wioskowych winogron.
Niestety, liście naszych wioskowych winogron okazały się nieco twarde i
łykowate, ale – tutaj protip – podczas ormiańskiego spędu pod Krakowem pewna
miła pani, Ormianka zamieszkała od lat w Polsce, raczyła nas tolmą wykonaną z
użyciem liści morwy. Efekt nieporównywalnie lepszy, a o odpowiednią morwę jest
zdecydowanie łatwiej, niż o odpowiedni szczep winorośli, których to szczepów w
Armenii mają po dziesięć na każdą okoliczność.
Tolmę najczęściej spożywa się z czymś w rodzaju sosu czosnkowego zrobionego
z macunu (czy to się deklinuje?), czyli (duże uproszczenie) bardzo gęstego
jogurtu (chociaż moim zdaniem bardziej przypomina zsiadłe mleko, które
postanowiło zostać ciałem stałym). W naszych warunkach macun spokojnie można zastąpić
jogurtem greckim.
Na koniec niepatriotycznie przyznam, że ja wolę tolmę.
Zwłaszcza tę robioną przez kogoś innego.
*W sreberko! *śmiech z taśmy* Przepraszam, nie
mogłam się powstrzymać.
Komentarze
Prześlij komentarz